Wycinka w "dębinkach"Czy ktoś jest w stanie mi wytłumaczyć sens wycinania wszystkiego poza dębami w zagajniku pomiędzy blokami na ul. Szklarniowej a ul. Modrzewiową. Gdy byłem w Polsce w ubiegłym roku to pilarze wycieli zupelnie zdrowe drzewa, następni z kosiarkami wytrzebili to co pozostało, no i mamy obraz samych dębów i gołej ziemi. O ile wsześniej w tym zagajniku były ptaki, spotkałem też jeże, kilka razy wystraszyłem bażanta, a i lisy też widzialem, to obecnie nie ma nic. Druga sprawa jak mają się odradzać dęby jak wycina się ich małe okazy kiełkujące z żołędzi. W tym roku jestem ponownie, no i znowu taktyka cięcia w pień. Czy ktokolwiek z osób o tym decydujących widział jak wyglada naturalny las? Nie planowe nasadzenia sosen od metra, tylko las, który sam żyje, jest tam miejsce dla dużych drzew i małych drzewek, nie jest jednorodny, to nie monokultura przemysłowa, rosną i dęby i buki, trafi się jarząb pospolity, lipa i masa krzewów, na spodzie jest ściółka z lisci, w której jest mnóstwo owadów, a krzewy chronia ją przed utratą wilgoci. Teraz to jest sztuczny park miejski, w którym niedługo chronione dęby umrą, a nowych nie będzie bo skąd.