Historia, która się wydarzyła 6 stycznia br. jest niczym fragment scenariusza filmu „Terminal” Stevena Spielberga. W tej wersji 75-latek z Gdańska przez przypadek znalazł się na międzynarodowym lotnisku na Malcie, gdzie nikt go nie rozumiał.
Paweł Lawreniuk z Gdańska przyleciał do Wielkiej Brytanii, aby spędzić święta ze swoją córką Lucyną. W niedzielę, 6 stycznia o godz. 6:50 miał odlecieć samolotem linii Ryanair z lotniska Leeds-Bradford do Gdańska. Po odprawie udał się do bramki, wszedł na pokład samolotu i odleciał. Po około 3,5h lotu wylądował jakieś 3000 kilometrów od domu.
Pan Paweł zdał sobie sprawę, że wylądował w niewłaściwym lotnisku dopiero, gdy poprosił nieznającego języka polskiego taksówkarza, by ten zabrał go do domu. Dla Polaka był to szok, że znalazł się w niewłaściwym kraju. W lotniskowym biurze informacji turystycznej powiedzieli: "Przykro nam, ale nie mówimy po polsku". Jego telefon na Malcie nie działał, pieniędzy miał również niewiele i na dodatek nie znał innego języka niż Polski. Nikt nie rozumiał, o co mu chodzi.
Mimo wyjątkowego pecha miał jednak niebywałe szczęście.
Jego zdenerwowanie dostrzegła Polka mieszkająca na Malcie. Pochodząca z Ulanowa Kamilla Nikolas, która w tym momencie wybierała się w podróż do Sycylii, usłyszała prośby o pomoc w języku polskim, więc podeszła zobaczyć co się stało. Mężczyzna był tak bardzo zdenerwowany, że nawet jej było trudno dowiedzieć się, w czym problem.
Pani Kamilla pomogła. Zadzwoniła do córki mężczyzny i poinformowała o zdarzeniu. Przy pomocy obsługi lotniska zorganizowała mu lot do Gdańska jeszcze tego samego dnia, mieli bowiem kolejne niezwykłe szczęście, ponieważ do Polski są tylko dwa loty w tygodniu.
Ostatecznie pani Kamilla musiała udać się w dalszą podróż, ale upewniła się, że zostawiła rodaka pod opieką obsługi lotniska, która zadba, aby ten wsiadł do prawidłowego samolotu.
- Jestem szczęśliwa, że podsłuchałam rozmowę i mogłam pomóc. Na Malcie jest mało Polaków — znalazłem się we właściwym miejscu we właściwym czasie — mówi Pani Kamilla.
Trudno sobie nawet wyobrazić, co by się stało z mężczyzną, gdyby nie Pani Kamilla, lub gdyby nagle zachorował. Nim służby dotarłyby do rodziny mężczyzny, mogłoby minąć kilka dni, a w tym czasie rodzina odchodziłaby od zmysłów.
Po tych wstrząsających przeżyciach pan Lawreniuk powiedział swojej zrozpaczonej córce, że nie będzie więcej podróżował samolotem.
Linia lotnicza, która dopuściła się błędu przy kontroli podróżnych, oświadczyła, że pasażer przeszedł wszystkie kontrole bezpieczeństwa na lotnisku przed wejściem na pokład samolotu i miał ważny paszport, który został sprawdzony. Badane jest, w jaki sposób doszło do pomyłki i ponownie informują wszystkich swych pracowników o procedurach kontrolnych.
Ryanair przeprosił pana Lawreniuka za spowodowane niedogodności.
ZygiRns 11:18, 17.01.2019
Niczym Kevin :) 11:18, 17.01.2019
Kilka lat w UK11:43, 17.01.2019
To widać jak w Anglii przestrzegane jest bezpieczeństwo i procedura! A o zniszczonych torbach, wózkach dla dzieci przez rzucanie przez obsługę lotniskową to ma dużo do życzenia co można z samolotu przez okno zobaczyć jak ładują bagaże do samolotu. (Sam kilka razy miałem taką nieprzyjemność).
Oczywiście obsługa to czarni lub araby i leniwi angole! 11:43, 17.01.2019
Często latam 15:14, 17.01.2019
Dziwne, dokładnie sprawdzają rozmiar bagażu,wagę a biletu nie sprawdzili ?
No cóż, stało się co się stało .
Brawo dla krajanki za postawę i pomoc człowiekowi w potrzebie .
15:14, 17.01.2019
wiesław zrz21:07, 17.01.2019
to jest materiał do kolejnego filmu 21:07, 17.01.2019
Wolny..22:43, 17.01.2019
Brawo Kamilla!!! 22:43, 17.01.2019
Jaja!!!16:00, 17.01.2019
3 0
Tylko to był film sprzed ponad 20lat, a to stało się w "cywilizowanym kraju" w 2019r. gdzie niby nie powinno być to możliwe, ale jak widać da się! Polak potrafi!!! 16:00, 17.01.2019